Bez kategorii
Janusz Karbowniczek
Ta początkowo zaczepna przygoda twórcza Lubaszki z figuratywnym malarstwem Lebensteina i dynamicznymi strukturami Gierowskiego, przerodziła się w zupełnie odmienny, o własnej formule, obszar poszukiwań swojego miejsca w przestrzeni artystycznej, obszar poszukiwań duszy pejzażu. Z dala od trendów i modnych upodobań artysta podejmuje walkę samotnika o te wartości w naturze, które odsłaniają jej mroczne tajemnice czy radosne i świetliste blaski.
Lubaszka w sposób bezwzględny wykorzystał pejzaż jako miejsce penetracji własnej formuły widzenia świata. Pejzaż nie jest mu potrzebny do rozkoszy artystycznych. Jest on osią i konstrukcją obrazu. Podobnie jak u Tarasiewicza stał się przestrzenią znaczącą, aktywną, własną, przestrzenią pełną oddechów ludzkich pomimo fizycznej nieobecności w nim człowieka. To pejzaż egzystencjalny, pełen głosów, szeptów, podtekstów, aluzji, będący raz prowokacją artystyczną innym razem wyrafinowaną i wysmakowaną przestrzenią znaczącą. Dynamiczne przestrzenie zwielokrotniane, fakturalnie zagęszczane i ożywiane sugestiami autora, przecinane statycznymi obiektami wprowadzającymi nowy kontekst znaczeniowy, w tej przygodzie artystycznej stanowią dialog i walkę emocji artysty z jego intelektem i przypominają nam stale o twórczym procesie przeobrażania „nieświadomego” w „świadome”. Możemy śmiało określić je jako pejzaże bądź przestrzenie Lubaszki.
W tych strukturach malarskich wyrosłych z przeżycia natury, niekoniecznie z obcowania z nią pojawia się znak, który stanie się trwałą wartością w egzystencji pejzażu. Ma on tu swoje lokum przybierając rozmaite figuracje, raz będąc formą ludzką (głową, postacią), raz tajemniczym obiektem niezidentyfikowanym czy malarskim abstraktem, innym razem chowa się za kotarą piaszczystej struktury czekając na swoje odkrycie. Mam przed oczyma chyba najbardziej klarowny obraz autora zatytułowany: „Relief” będących spójnią witalnych poszukiwań jak najtrafniejszego i najbardziej lapidarnego oblicza pejzażu z tajemniczą głębią natury. Wyłaniająca się ze szczeliny światła srebrzysto – szara struktura tynku, bądź ziemi, wypełniająca centrum obrazu uwalnia dramatycznie ryte ślady krech tnące płaszczyznę i wydarty z gestu zarys trójkąta. Wieloznaczność tego obrazu jak i całego wizerunku twórczego artysty jest motorem i powodem do szukania wciąż nowych jego oblicz, w niej też tkwi siła i żywotność tego malarstwa. Tomasz Lubaszka przypomina nam stale o duchowej obecności pejzażu, o jego sile i znaczeniu.