Bez kategorii
Stanisław Gieżyński Weranda
Malarstwo Tomasza Lubaszki fascynuje swym dostojeństwem, podniosłym nastrojem i urodą formalną. Jest rzadkim na naszym gruncie przykładem tak oryginalnej i twórczej koncepcji malarstwa materii – gdzieś w dalekim jego tle czuje się ducha Hiszpanów, lecz raczej pewnej mentalnej tradycji hiszpańskości, nie konkretnych współczesnych malarzy hiszpańskich. Jest w malarstwie Lubaszki, a w każdym razie w znaczącej jego części, atmosfera sakralności i klimatu duchowego, który znakomicie lokuje te prace w kontekście np. Triennale „Sacrum” czy innych wystaw sztuki o inspiracjach religijnych, jednakże z reguły dokonuje się to poza sferą skojarzeń przedmiotowych. Do nielicznych wyjątków należą np. malowane ostatnio „Katedry” czy też transpozycje motywu kapliczki. Znakomicie opanowany i oryginalny warsztat artysty oraz własne sposoby malowania, w połączeniu z wyrafinowanym wyszukaniem czysto malarskiego widzenia i kształtowania tej wizji na płótnie, decydują o tak intensywnym działaniu tych obrazów. Od początku na przestrzeni szeregu lat w malarstwie Tomasza Lubaszki przenikały się i zazębiały ze sobą dwa źródła inspiracji. Jednym z nich była – bardzo daleko posunięta zresztą w sensie widzenia malarskiego – transpozycja widoków, czerpanych z natury; drugim – odwoływanie się do skojarzeń i początkowo bardzo dyskretnie tylko sugerowanych wyobrażeń i znaków archetypowych.
Wśród nich najczęściej można było ongiś spotykać skojarzenie z motywem bramy lub też swoiście przetransponowanym, znakowym motywem idei jakiejś charakterystycznej postaci ludzkiej, samotnie egzystującej w obrazie. Obecnie ten zasób motywów archetypowych podlega procesowi stałego i coraz silniejszego wzbogacania i poszerzania, jednakże bez zagubienia tego, co decydowało zawsze o tożsamości artystycznej tego twórcy. Na przestrzeni ostatnich dwu lat mamy do czynienia z procesem rozjaśniania palety malarskiej oraz stopniowej rezygnacji z ogromnych formatów obrazów na rzecz niekiedy bardzo małych kompozycji. Pojawiają się też z jednej strony bardziej agresywne w swym działaniu formy znakowe, często o bolesnym, ostrym charakterze, z drugiej – bardziej wyartykułowane treści sakralne, jak w przypadku wspomnianych już „Katedr”. Wszystko pozostaje jednak stale w sferze tak charakterystycznych dla artysty znaków i skojarzeń archetypowych, dalekich od konkretu realności. Malarstwo Tomasza Lubaszki jest bardzo poważne – w tym najgłębszym sensie tego słowa. Odnosi się to zarówno do jego całościowego klimatu, do formy malarskiego piękna, jakim emanuje, jak i do sfery owych skojarzeń archetypowych, kreujących swoisty teatr wizualny i emocjonalny tego malarstwa. Urzeka ono świetlistością wewnętrzną obrazów, na pozór dość mrocznych i ciemnych, oraz niezwykłym a dyskretnym jarzeniem się kolorów, tym bardziej odczuwanym przez kontrast z owym mrocznawym kolorytem całości. Urzeka też w tym samym stopniu konsekwentną, w głębi sensu tego słowa elementarną prostotą budowy kompozycji malarskich, które poprzez to ujawniają tkwiącą w nich wielką siłę wewnętrzną. Jest to malarstwo pełne najwyższego skupienia i oszczędności w działaniu; malarstwo odnajdujące maksimum środków wyrazowych. Jest to malarstwo bardzo głębokie.